Autorem artykułu jest Marta T.
"Kiedy spytają Cię, jak się masz, odpowiedz po prostu, że wcale". "I nie zapomniaj, że choć odzyskanie zapodzianego ogona sprawi Ci ogromną radość, natychmiast zostaniesz na nowo przybity - do ogona właśnie". Kojarzysz powyższe cytaty? To tylko skrajny pesymista w bajce dla dzieci. Nie na miejscu? Moim zdaniem, wręcz przeciwnie.
Kłapouchy. Postać, którą znają miliony dzieci (i nie tylko dzieci). Nie oznacza to jednak, że ją kochają. I to z powodu roli nie czarnego, a smutnego charakteru.
Zastanawia mnie, czy takie oddziaływanie na psychikę dziecka jest dobrym pomysłem. Z pewnością kształtuje to wrażliwość, a to bardzo duży plus. U mnie miało to także inne skutki. Zdarzało mi się płakać z powodu smutnego Kłapouchego, niechcianego Brzydkiego Kaczątka czy nawet Pszczółki Mai, która w zakończeniu wieczorynki pływała na wielkim liściu. Nie mam pojęcia, co smuciło mnie w ostatnim przykładzie, lecz z opowieści rodziców wiem, że zawsze w tym momencie nadciągał mój ryk. Obecnie jestem chyba nadwrażliwa. Szczególnie na cierpienie niewinnych. Na swoje problemy potrafię krzyknąć, potrafię je spoliczkować. Nie mam pojęcia, czy jest to wyłącznie kwestią charakteru, czy może fakt, iż w fazie kształtowania się mojej psychiki znany mi był Syndrom Kłapouchego.